|
FRONT WŁOSKI Mapa udostępniona za zgodą wydawnictwa
LINIA GUSTAWA Linię Gustawa stanowił pas umocnień długości ok. 130km., biegnący przez
masyw Apeninów Środkowych,od portuMinturno na Morzem Tyreńskim, wzdłuż
rzeki Gargiliano do doliny rzeki Liri
dalej wzdłuż 8 kilometrowego masywu Monte Cassino góry Abruzzy oraz
dolin rzek Rapido i
Sangro.
W tym miejscu półwysep Apeniński zwęża się najbardziej, a linie
komunikacyjne z południa na północ są bardzo ograniczone. Nie licząc
pasów podmokłych terenów nad Adriatykiem i Morzem Tyreńskim, jedyną drogą
na Rzym,przydatną do przejścia ciężkiego sprzętu wojskowego,pozostawała
dolina rzeki LIRI.
Przebiegała tędy droga nr. 6 (dawna Via Casilina) Neapol - Rzym.
Dolina Liri o szerokości ok.10 km.,leżąca między dwoma kompleksami
górskimi Monte Aurunci i Monte Cassino była jednak stosunkowo łatwa do
zablokowania przez Niemców umocnionych na otaczających ją wzgórzach.
Linia Gustawa z Linią Hitlera (zwana też Linią Sengera) zbiegały się w
Piedimonte,tworząc rozbudowany system obronny. Kluczowymi jej pozycjami
były wzgórza:Passo Corno,San Angelo, Monte Cairo i MONTE CASSINO. MONTE CASSINO Monte Cassino - wzgórze w Apeninach Środkowych położone nad doliną rzeki Pierwszą próba przełamania linii Gustawa ( listopad 1943r.) był atak
oddziałów kanadyjskich
na miasto Ortona. Dwumiesięczne walki nie dały jednak rezultatów. Ruiny Klasztoru zostają obsadzone przez elitarną niemiecką 1 Dywizje
Spadochronową.
Przeprowadzony następnego dnia atak jednostek brytyjskich i
nowozelandzkich załamuje
się przy bardzo wielkich stratach.
Kolejna faza bitwy tzw. Operacja Dickens rozpoczęła się 15 marca 1944r.
od zbombardowania miasta Cassino Biorą w niej udział jednostki
nowozelandzkie, hinduskie i brytyjskie. Ponoszą jednak tak duże (ok. 4
tys) straty, że po 11dniach rezygnują z natarcia.
Aliancki marsz na Rzym zostaje powstrzymany. BITWA 17 września II Korpus Polski przybywa na miejsce postoju w rejon Monte
Cassino. 22 kwietnia
obie polskie dywizje rozpoczęły przejmowanie odcinka od anglików, aby
27 kwietnia przejąć za niego całkowitą odpowiedzialność.
Wyznaczone zostały główne kierunki ataku,oraz drogą losowania ich
wykonawcy. Fragment z książki W.Andersa "Bez ostatniego rozdziału" Londyn
1979 "Był spokojny wieczór 11 maja.O 23-ej artyleria otworzyła ogień, i na całym froncie 8-ej i 5-ej armii rozpoczęła się ofensywa. Przez pierwsze 40 minut artyleria Korpusu wraz z artylerią całej armii zwalczała artylerię nieprzyjaciela. O godz. 23.40 gros ognia przeniesiono na stanowiska piechoty nieprzyjaciela. O 1-ej obie dywizje polskie ruszyły do natarcia. Piechota od samych podstaw wyjściowych,od chwili wyruszenia, szła w ogniu artylerii i moździerzy nieprzyjaciela, do którego w miarę postępów dołączały sie ognie broni małokalibrowych. Niemieckie ognie zaporowe były przygotowane, wypróbowane i ulepszane od wielu miesięcy. Baony 1-ej brygady strzelców karpackich zdobyły bastion wzgórza 593, podeszły pod Gardziel w kierunku na Massa Albanetta i walczyły o wzgórze-skałę 569. 5-a wileńska brygada piechoty wdarła się na grzbiet zwany Widmo. Zawzięta walka wręcz w skalistym, zarośniętym i pogmatwanym terenie, najpierw w ciemnościach nocnych, a potem za dnia, trwała do godzin popołudniowych." Uporczywe walki spowodowały znaczne straty zarówno w ludziach, jak i w materiale wojennym atakujących. Zdobyte z tak wielkim wysiłkiem pozycje,okazały sie niemożliwe do utrzymania. Precyzyjnie zaplanowana i przygotowana obrona niemiecka polegała miedzy innymi, na przepuszczaniu atakujących przez dobrze zamaskowane pierwsze linie obronne, i późniejsze wyniszczanie ich przez wzięcie w ogień dwustronny. Przystrzelane wcześniej, w istotne miejsca pola walki, karabiny maszynowe,stanowiły nawet w całkowitych ciemnościach wyniszczającą zaporę. Jeżeli dodamy do tego jeszcze zapory i pułapki minowe otrzymamy obraz warunków w jakich przyszło walczyć polskim oddziałom. Mało skuteczny okazał się też ogień artylerii. Planowano że spowoduje on poważne osłabienie artylerii nieprzyjaciela, i znaczne zniszczenia na stanowiskach piechoty. Zastosowana przez Niemców strategia przeczekiwania nawały artyleryjskiej na przeciwstokach bronionych wzgórz,oraz w wykutych w skałach i wybudowanych z głazów bunkrach,powodowała duże ograniczenie skuteczności ognia artyleryjskiego. Ukryte w jarach i wąwozach nebelwerfery i moździerze, były również niedostępne dla strzelającej płaskotorowo artylerii. Natomiast stanowiska niemieckiej artylerii ciężkiej znajdowały się daleko, poza zasięgiem dział aliantów. Dowództwo podjęło decyzję o wycofaniu wykrwawionych brygad i zastąpienie ich przez świeże oddziały. Termin następnego natarcia został wyznaczony na 17 maja na godz. 7.00. Oddajmy jeszcze raz głos gen. Andersowi. "Do natarcia tego ruszyły świeże baony obydwu dywizji, podciągnięte
uprzednio na masyw i
przygotowane do walki. Zasadniczy plan natarcia pozostał bez zmiany. "18 maja rano ponowne natarcie na odcinku 3 Dywizji Strzelców Karpackich miało szybki wynik pozytywny, gdyż jak przewidywałem, nieprzyjaciel pozostawiwszy osłonę, wycofał w ciągu nocy większość sił. O 10,20 patrol 12 Pułku Ułanów zatknął sztandar biało-czerwony na gruzach Monte Cassino. Twierdza niemiecka zagradzająca drogę do Rzymu padła. Zwycięstwo osiągnięto dzięki męstwu żołnierza polskiego i wspólnemu wysiłkowi wojsk sprzymierzonych." PO BITWIE Cena zwycięstwa była jednak wysoka. Straty II Korpusu wyniosły 924 zabitych, 345 zaginionych i 2930 rannych.Liczby te nie oddają ogromu cierpień i tragedii ludzkich jakie były udziałem walczących. Gen Anders tak opisuje pole bitwy: "Jakże straszliwy widok przedstawiało pobojowisko. Naprzód zwały nie
wystrzelonej amunicji
wszelkiego kalibru i każdej broni. Wzdłuż ścieżki górskiej - bunkry,
schrony, wysunięte punkty opatrunkowe. Białe taśmy wytyczają rozminowaną
drogę. Gdzienie gdzie stosy min. Trupy żołnierzy polskich i niemieckich,
czasem splecione w ostatnim śmiertelnym zwarciu. Powietrze przesycone
wyziewami rozkładających się zwłok. Dalej czołgi, niektóre wywrócone z
zerwanymi gąsienicami,
inne tak jakby miały ruszyć dalej do natarcia, polskie i amerykańskie z
poprzednich walk. Wszystkie zwrócone lufami ku klasztorowi. Zbocza
wzgórz zwłaszcza od strony mniejszego natężenia ognia,
tonęły w powodzi czerwonych maków. Z dębowego gaju tzw. Doliny Śmierci
zostały tylko okaleczone
kikuty drzew bez jednego choćby liścia, przeważnie bez gałęzi, gęsto
nabite żelazem. Na wzgórzach
lej obok leja, krater obok krateru, po bombach i granatach. Wśród nich
walające się strzępy mundurów,
porozrzucane hełmy sojusznicze i niemieckie, karabiny ręczne i
maszynowe, granaty ręczne, skrzynki
amunicyjne , zwoje drutów kolczastych i pułapki minowe na każdym kroku.
Wszystko to świadczy o zażartości boju." Ci zaś , którzy przeżyli już w niedalekiej przyszłości mieli doświadczyć goryczy tego zwycięstwa. W pojałtańskiej Europie zabrakło dla nich godnego miejsca. Znaczna część żołnierzy II Korpusu wywodziła sie z kresów dawnej Rzeczpospolitej. W powojennej Polsce ich domów już nie było. Dylematy związane z wyborem dalszej drogi życiowej były bardzo bolesne. Dla aliantów stali się teraz kłopotliwym elementem w układaniu politycznych relacji w powojennej Europie. Ci, którzy zdecydowali się na przyjazd do Polski, spotkali się z wrogim wręcz przyjęciem i represjami ze strony organów nowej ludowej ojczyzny. Pozostali na zachodzie, rozpłynęli sie po rozległych zakątkach imperium brytyjskiego, Europy i Ameryki. Ich dalsze losy to już zupełnie inna historia. |
||||||||||||||||||||||||||||
montecassino.org.pl © 2009 | Aktualności | O nas | O bitwie | Multimedia | Cmentarze | Kontakt | wykonanie: graffitiDruk.pl |
|||||||||||||||||||||||||||||