Józef Zywina
Z DZIAŁOBITNI SERDECZNEJ
Na działobitniach grają salwy
roznoszą chleb powszedni - krew...
Na działobitniach dzień się spala,
przede mną pękł ognisty krzew!
Za horyzontem drogę zmieszczę,
jutrzejszy świat, gałęzie dni
pootrząsanych z tamtych nieszczęść,
aż człowiek śmieje się przez łzy.
Masz ty, żołnierzu, wielką sprawę
i serce masz, ogromny świat.
Rozdajesz ogień, posiew krwawy
za tyle ciężkich, obcych lat.
Artylerzysto z pól podolskich,
poleskich łąk, wileńskich puszcz,
na działobitniach kreślisz Polskę,
przedpola z oczu już nie puszczaj!
Jak do apelu dni się zbiegły
w pamięci twej z niedawnych chwil.
W spłowiałych oczach łza zastygła
artylerzysto! Polskę czyń !
Wszystko już jedno; zginąć młodo
i osierocić własny dom.
Rozpacz jedyna - nic nie oddać
albo podeptać prawdę snom...
jeśli nie ma dla nas dni otuchy
będziem wyzywać Bożych prawd;
-jeśli i Bóg nas śnie wysłucha,
To GO już nie ma, bo GO skradli.
Jeśli nie dla was uśmiech żytni,
nie czas zwoływać w modłach zemst.
Artylerzysto, w działobitniach
prawdy poszukaj, pisz jej rejestr.
Macie w zanadrzu honor. Do nich
idźcie szukając znojnych dróg.
Wszystko zwołajcie z własnych dłoni,
bijcie salwami, krzykiem nóg,
krwią zawołajcie im w oblicza,
oczodołami zbitych miast.
Zbrodni w Katyniu ruszać nie czas,
-ogniem przemówić jeszcze raz!
Płomień goryczy przelać z armat,
aż na przedpola, aż pod Pińsk.
-Jeśli przepadnie krew ofiarna,
lepiej nie wracaj, lepiej zgiń...
[m.p. we Wloszech przed 28 maja 1944 r.]
|